Każdy dzień pracy kiper kończył na lekkim rauszu. I to zupełnie oficjalnie. W ciągu ośmiu godzin pracy wypijał od 16 do 25 małych szklaneczek piwa. W sumie dwa litry. Dostawał także butelkę do domu. Po 10 latach uznał, że jest alkoholikiem i pozwał do sądu swojego pracodawcę. Zarzucił browarowi, że nie zrobił nic, by uchronić go przed nałogiem.

Browar twierdził, że mężczyzna już wcześniej był alkoholikiem. Wybrał taką pracę, bo była dla niego wręcz wymarzona. Sąd uznał, że to także błąd. Zatrudniać alkoholika do takiej pracy to jakby dać piromanowi zapałki. Za taką nieodpowiedzialność sąd zarządził odszkodowanie - 50 tysięcy dolarów.

Jednym z argumentów sędziego był fakt, że mężczyzna nigdy nie wypoczywał. Nawet wakacje wyglądały u niego jak praca. Codziennie musiał wypijać dwa litry piwa. A co to za odpoczynek, który nie różni się od pracy?



Reklama