Napięcie przed występem sięgało zenitu. Do ostatniej chwili na rynek we Wrocławiu przychodzili kolejni muzycy z gitarami. Starzy, młodzi, kobiety i mężczyźni, amatorzy i wielkie sławy muzyki, jak na przykład Ryszard Sygitowicz (kompozytor, współtwórca hitów Perfectu i Dwa Plus Jeden), Marek Raduli (grał m.in. z Bajmem oraz Wandą i Bandą) czy Mietek Jurecki (bez niego nie byłoby Budki Suflera).
Na znak dany przez organizatora imprezy, gitarzysty i nauczyciela Leszka Cichońskiego, zaczęli grać. Najpierw zawodowcy zgromadzeni na scenie. Potem dołączyli do nich wszyscy, którzy mieli gitary akustyczne. Na koniec - ci z elektrycznymi. Od dźwięków przeboju Jimiego Hendrixa "Hey Joe" wygrywanego na 1876 gitarach, aż dech zapierało w piersiach z wrażenia.
Jeszcze nigdy tak wiele osób nie zagrało jednej piosenki na gitarach, dlatego zostaniemy wpisani do Księgi rekordów Guinnessa. Już po raz kolejny. Wrocławianie pierwszy raz z tym samym przedsięwzięciem znaleźli się w niej rok temu, kiedy o ledwie 26 osób pobili rekord 1555 Amerykanów.