Ernst mieszka w zoo ze swoją mamą. Choć to niedźwiedzie, są malutkie. Bo misie malajskie, gdy już dorosną, nie są większe od dużego psa. Ważą ledwie 35 kilogramów. Co ciekawe, najwięcej czasu spędzają na drzewach, po których swobodnie wspinają się dzięki długim łapom i zakrzywionym pazurom.
Nie wzbudzają jednak takich emocji, jak mieszkający obok niedźwiedź polarny Knut, który cudem ocalał po rozłące z mamą. Biały miś stał się sławny, gdy jeden z pseudoekologów zażądał jego uśmiercenia, twierdząc, że zwierzę samo sobie nie poradzi. Knuta odwiedza codziennie tłum gapiów. Wołają go, klaszczą z radości, kiedy przewróci się na puchaty grzbiet i zamacha łapkami albo gdy bawi się z opiekunem.
A Ernst, bidulek, tuli się wtedy do swej mamy i wydaje się szeptać jej do ucha: "Też chciałbym być taki popularny"...
Jest malutki, brunatny i smutno spogląda zza krat swego wybiegu w berlińskim zoo. To pewnie dlatego, że turyści, zamiast do malajskiego misia o imieniu Ernst, biegną tłumnie do sąsiada, znanego już na całym świecie niedźwiadka polarnego Knuta.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama
Reklama
Reklama