To nie amatorzy, którzy chcieli zabłysnąć jako gwiazdy, przyciągali uwagę widzów "Idola" w Stanach czy Polsce. Większość oglądała program, by usłyszeć, jak sędziowie mieszają z błotem tych, którym śpiew nie wychodzi. Chińczycy jednak poszli inną drogą.
Telewizja nie może pokazać płaczących zawodników. Jurorzy, nawet gdy usłyszą, że ktoś niemiłosiernie fałszuje, nie mogą być nieuprzejmi. Mają grzecznie zwrócić uwagę w stylu: "Przepraszam szanownego pana, wydaje mi się, że dziś nie zaśpiewał pan wystarczająco dobrze".
Show ma pokazywać atmosferę szczęścia i radości. Wszyscy muszą być schludnie ubrani, żadnych rozczochranych włosów czy podartych jeansów. To samo tyczy się piosenek. Muszą inspirować patriotycznie i moralnie. A także nawiązywać do chińskich wartości.
Tylko czy to będzie jeszcze "Idol", którego znamy?