Starszy mężczyzna jechał rowerem w kierunku Mediolanu. Tak pędził, że wpadł na auto na poboczu drogi. Gdy się już pozbierał, był szczęśliwy, że nic mu się nie stało.
Chwilę później musiał się jednak tłumaczyć policjantom. Mundurowi stwierdzili, że 70-latek jechał za szybko i spowodował kolizję. Stróże prawa chcieli ukarać go mandatem. Ich zdaniem, gdyby jechał wolniej, zauważyłby auto i zdążyłby je ominąć.
Rowerzysta przekonywał, że jest niewinny, i odmówił przyjęcia mandatu. Nie chciał też wziąć na siebie odpowiedzialności za kolizję, bo twierdził, że nie była to tylko i wyłącznie jego wina. Policjanci nie mieli więc innego wyjścia, jak tylko skierować sprawę do sądu.
Jednak sędzia, który rozpatrywał sprawę, uniewinnił pechowego 70-latka. A to dlatego, że policjanci - w pośpiechu - nie wpisali jego nazwiska na mandacie. Dlatego od samego początku był on nieważny.