Witanie wiosny na północy Indii trwa kilka dni i zwane jest świętem Holi. W niektórych regionach pali się kukły demonów, co ma symbolizować zwycięstwo dobra nad złem. Podczas święta Hindusi mogą sobie nieźle ulżyć. Tylko w ten dzień mają pełne prawo wygarnąć szefowi albo wykrzyczeć małżonkowi, że jest kiepski w łóżku.

Reklama

Kulminacyjny dzień świąt trochę przypomina nasz śmigus-dyngus - Hindusi oblewają się kolorowymi farbami. "Czasami na człowieku ląduje całe wiadro farby” - opisuje dr Monika Nowakowska z Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego. W wielu regionach tradycja ma bardziej malowniczą formę - ludzie nie oblewają się, a obsypują kolorowym proszkiem.

Holi co roku jest obchodzone w innym terminie, bo w Indiach obowiązuje kalendarz księżycowy. W tym roku Hindusi witali wiosnę już 3 marca.

W Kraju Kwitnącej Wiśni witają dwa razy

Także Japończycy witają 3 marca nową, radosną porę roku. W Święto Dziewczynek, bo tak nazywa się ten dzień, poddani cesarza ustawiają lalki na małych schodkach przykrytych czerwonym suknem. Lalki noszą ubrania dworskie z dawnej Japonii. "W ten sposób Japończycy chcą umilić dzień młodym kobietom, by te wyrosły na zdrowe i silne” - tłumaczy Akira Tajima, attache kulturalny ambasady Japonii w Warszawie. W tym dniu mieszkańcy Kraju Kwitnącej Wiśni jedzą tradycyjne ryżowe ciasteczka w kształcie rombu, a piją nie do końca sfermentowane wino ryżowe.

Reklama

Japończycy tak sobie cenią wiosnę, że witają ją po raz drugi - 21 marca mają dzień wolny od pracy. Jadą wówczas za miasto, by cieszyć się budzącą do życia przyrodą. Na dalekim południu kwitną już wiśnie.

W Chinach powitaniem wiosny jest... Nowy Rok Chiński. Huczne parady, zabawy uliczne, kukły wijących się smoków i miliony wystrzeliwanych petard żegnają zimę i stary rok, a witają nowy, rozpoczynający się wraz z wiosną. Dzień przed nadejściem nowej pory roku rodziny spotykają na czymś, co przypomina naszą Wigilię. Podczas tej uroczystej kolacji Chińczycy jedzą tradycyjne pierożki.

Reklama

Marzanna tylko u Słowian

W Europie ciekawe jest witanie wiosny w Bułgarii - 1 marca obchodzi się tam "Baba Marta”, czyli święto Babci Marzec. Żeby odstarszyć złe, zimowe duchy, na rękach dzieci i kopytkach zwierząt wiesza się czerwone nitki, albo martiniczki - bransoletki, pomponiki czy ozdoby z włóczki. Te są w dwóch kolorach: białym - symbolu niewinności i czerwonym, który ma odstraszać złe duchy.

Bułgarzy noszą takie martiniczki do momentu, w którym zobaczą pierwszego bociana albo jaskółkę. Wtedy pomponik wieszają na drzewie z rozbitymi pąkami, albo wkładają pod wielki kamień nad rzeką czy jeziorem. "Jeśli pod kamieniem jest sucho, będzie kiepski rok, ale jeśli wiją się pod nim robaki, rok będzie urodzajny” - mówi Elżbieta Piskorz-Branekova, kurator działu entografii Polski i Europy w Muzeum Etnograficznym w Warszawie.

Marzannę topią tylko Słowianie Zachodni: w Polsce, Czechach, na Słowacji, oraz w okolicach Łużyc w obecnych Niemczech. W tych ostatnich kukła przedstawia śmierć, którą symbolicznie wyprowadza się ze wsi i topi w rzece. Po wrzuceniu jej do wody, ludzie szybko się obracają i uciekają. I nie mogą się obejrzeć, bo inaczej rok będzie kiepski.