W czasie 45-minutowego zabiegu stosuje się nasienie rzadkiej rasy byków Angus, hodowanych w Aberdeen w Cheshire. Mikstura jest wmasowywana we włosy klientek po uprzednim umyciu ich szamponem i dokładnym spłukaniu. Na koniec włosy są suszone. Właściciel salonu, Hari Salem, twierdzi, że wypróbował już setki produktów, łącznie z awokado dziko rosnącym na Nowej Zelandii i olejem z trufli.
"Szukałem czegoś bogatego w proteiny, bo tego najbardziej potrzeba wysuszonym włosom. Wszystkie odżywki oparte są na składnikach bogatych w proteiny. Koniec końców bycze nasienie okazało się najlepsze" - wyjaśnia fryzjer. "Ta odżywka naprawdę działa, nasienie jest schładzane i nie pachnie. Włosy są po nim naprawdę bardzo miękkie" - zachwala swój produkt.
"Klientek mi nie brakuje, więc będę stosował tę kurację, chyba że byki nie dadzą rady" - śmieje się Hari.
Styliści z Londynu wzięli przykład z bohaterki filmu "Sposób na Blondynkę" i do układania włosów zaczęli stosować nasienie. W "Hari's", salonie w drogiej dzielnicy Knightsbridge, na włosy chętnych klientek nakłada się mieszankę byczej spermy i katery, bogatej w proteiny rośliny. Jedyne 55 funtów (330 złotych).
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama