Patrząc na dzisiejsze kreacje, ciężko sobie wyobrazić, że były czasy, kiedy każda szanująca się dama uznawała za stosowne pokazać się w legginsach lub spodniach z krempliny. Na parkietach rządziła "mała czarna" i fryzura "na bombkę".
Na początku wieku kobiety ubierały się jednak znacznie skromniej. W tamtych czasach, kiedy w dobrym tonie było przynajmniej raz w karnawale pokazać się na balu maskowym, kobiety często stroiły się w kreacje specjalnie na tę okazję ściągane z najbardziej odległych, egzotycznych krajów świata.
Prawdziwe szaleństwo rozpoczęło się dopiero po II wojnie światowej. "Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych to przede wszystkim rozkloszowane sukienki z mocno podkreśloną talią, pod którymi noszono dużą ilość halek. Dominowała kobiecość. Fryzury były raczej duże - przypomnijmy choćby tzw. bombki, często przystrajane szeroką opaską" - opowiada modelka Joanna Horodyńska.
Potem jednak przyszedł czas szarości, burych i nijakich wystaw sklepowych, na których ciężko było wypatrzyć cokolwiek interesującego. Jeśli nie miało się krewnych i znajomych mieszkających na Zachodzie, którzy wysyłali paczki z modnymi ubraniami, trzeba było dostosować się do ciężkich czasów. "Wtedy to pojawiła się czerń, a wraz z nią błysk, głównie srebro. Obowiązywał bardziej klasyczny styl. Pojawiły się również cekiny" - mówi Horodyńska.
Prawdziwy przełom przyszedł w latach osiemdziesiątych, które do dziś wspominane są jako synonim kiczu. Modna kobieta miała wtedy zniekształconą przez wywatowane ramiona sylwetkę, na nogach - zarówno do spódnicy, jak i spodni nosiło się legginsy, a inne części garderoby były utrzymane w obowiązkowych, jaskrawych kolorach.
Naturalna sylwetka, a przede wszystkim wygoda, to były najważniejsze hasła lat dziewięćdziesiątych. Joanna Horodyńska dobrze pamięta ten okres. "Na początku tej dekady w modzie panował minimalizm. Rządziły proste, dzianinowe sukienki w stonowanych kolorach - takich jak biel, czerń i beż. Styl ten pasował do niezależnej, pewnej siebie kobiety" - wspomina stylistka.
I choć nie było to nic ani specjalnie odkrywczego, ani oszałamiającego, taka moda dominuje na balach karnawałowych do dziś.