Tego wieczoru w Nowym Jorku przebierała się dwa razy. Najpierw, na samej premierze filmu "Factory Girl", wystąpiła w białej sukience mini w stylu lat 60. Ale już później na imprezę w Hotelu Chelsea przyjechała ubrana cała na czarno.

W dodatku nie miała na sobie ani sukienki, ani spódniczki, ani nawet spodni. Była po prostu w rajstopach, spod których wyglądały wielkie majtki. Zupełnie takie, jakie nosiła Renee Zellweger w filmie "Dziennik Bridget Jones". Być może szykuje się do roli w kolejnym odcinku przygód niesfornej dziennikarki?