"Nie było łatwo. Odradzałbym innym powtarzanie mojej trasy" - mówił skromnie Dżanar Alijew Magomed Ali po powrocie do czeczeńskiego miasta Urus-Martan. W ciągu 20 tygodni pokonał trasę z rodzinnej Czeczenii przez Azerbejdżan, Iran, Irak, Syrię do Mekki i Medyny w Arabii Saudyjskiej. A po drodze odwiedził jeszcze Jerozolimę!

Reklama

Najwięcej kłopotów napotkał oczywiście w Iraku. Amerykańscy żołnierze nieufnie potraktowali staruszka jadącego sobie rowerem w dziwnej, karakułowej czapce. Nie znał ani angielskiego, ani arabskiego, jego dokumenty były pisane cyrylicą. Próbował wyjaśnić, że jest Czeczenem i pielgrzymem do Mekki, ale tylko wzmógł podejrzenia.

Szczęśliwie zakończyło się to tylko zatrzymaniem do wyjaśnienia. Amerykanie brutalnie potraktowali natomiast jego rower. Rzucali nim o ziemię. Na szczęście rowery marki "Ukraina" - jak wiadomo - gniotsia, nie łamiotsia. I dzielny rowerzysta mógł dokończyć swą pielgrzymkę - obowiązek każdego wierzącego muzułmanina.