Rezygnacja z relaksu na nartach robi wrażenie, bo Książę Karol wypoczywał w szwajcarskiej miejscowości Klosters od ponad 25 lat! To musiała być dla arystokraty bolesna decyzja. Ale czego nie robi się dla uratowania planety przed globalnym ociepleniem i - co chyba ważniejsze - uratowania swojej reputacji w oczach ekologów. Ostatnio Karol ją mocno nadszarpnął.
Ekologów oburzyła bowiem wiadomość o tym, że książę wraz z 20-osobową świtą planuje lot do Nowego Jorku. Żeby - uwaga - odebrać z rąk byłego wiceprezydenta USA Ala Gore'a nagrodę za zasługi dla ochrony środowiska. Zieloni okrzyknęli wówczas Karola "zielonym hipokrytą".
Potępił te plany również brytyjski minister środowiska. Skomentował uszczypliwie, że "w dzisiejszych czasach wiele rzeczy można załatwić przez telefon czy połączenia wideo". A pewna organizacja zielonych porównała "lot po laury" do wyjazdu po odbiór nagrody w długiej limuzynie, którą sprawiła sobie jedna z organizacji walczących z głodem.