Dzietrzkowice wyglądają jak Disneyland. Każdy budynek jest tu udekorowany tysiącami światełek, kolorowych bombek, Mikołajów, gwiazdek i reniferów. Ludzie rywalizują między sobą o to, czyj dom wygląda najatrakcyjniej.

"Nie mam zielonego pojęcia, skąd wzięła się ta moda na przystrajanie domów" - mówi DZIENNIKOWI Mirosława Merta, mieszkanka wsi. "Nikt nie pamięta, kto zaczął, ale teraz już każdy dokłada swoją cegiełkę. Na tyle, na ile go stać" - zaznacza.

Mieszkańcy, niczym lokatorzy amerykańskich przedmieść rodem z filmowych komedii, do ostatniej chwili ukrywają przed sąsiadami efekt swoich kilkutygodniowych przygotowań. W zakamarkach domów i garażach testują świecidełka. "Nie sztuką jest odpalić kilkanaście tysięcy światełek. Żeby dom miał niepowtarzalny urok, trzeba z głową zaplanować ozdoby" - mówi Mirosława Merta.

Mieszkańców rozświetlonej wsi nie zrażają wyższe nawet o kilkaset złotych rachunki za prąd. Dzięki oświetlaniu domów stali się popularni w całej Polsce. Prócz sławy mają też wymierne korzyści. W nagrodę za najlepiej oświetloną wieś w gminie doczekali się remontu chodników i zasadzenia krzewów przy ulicach. Dlatego i w te święta Dzietrzkowice przyćmiły blaskiem całą okolicę. Tradycyjnie będą świecić aż do Trzech Króli.





Reklama