Bębny były tak głośne, że przedarły się przez łoskot śmigłowców i samolotów, które przelatywały nad miasteczkiem Bracciano niedaleko Rzymu. Ponieważ władze nie zgodziły się na zamknięcie przestrzeni powietrznej, to tylko stamtąd reporterzy mogli dowiedzieć się, co dzieje się na dziedzińcu - bo już nie w środku warowni.

Do mediów dotarły bardzo skąpe informacje o przebiegu uroczystości w Sali Zbroi na ostatnim piętrze majestatycznego zamku z XII wieku. Wiadomo np., że na życzenie młodej pary w całym zamku ustawiono setki perfumowanych świec.

Jennifer Lopez, Brooke Shields, Will Smith oraz David i Victoria Beckhamowie - to niektórzy szczęściarze, którzy byli świadkami ślubu. Same gwiazdy. Bo tysiące fanów przed włoskim zamkiem, w którym gwiazdy powiedziały sobie "tak", musiały zadowolić się plotkami i widokiem przejeżdżających samochodów.

Dziennikarze nie byli jedynymi ludźmi, którzy chcieli wedrzeć się na ceremonię. Fani, którzy liczyli na to, że zobaczą choć kilka wielkich gwiazd, srogo się rozczarowali. Żaden z samochodów jadących na uroczystość nie zatrzymał się.

Zresztą już sam rozmiar limuzyn musiał rozczarować. To nie były te auta, które wożą gwiazdy na rozdania Oscarów i filmowe festiwale. Dlaczego? Bo nie zmieściłyby się w bramie zamku...

Ostatnim akcentem ślubu, który zobaczyć mógł każdy, był pokaz sztucznych ogni. Rozbłysły o północy.