Całą sprawę zaczęli aktorzy. Bo to oni sprzedali za milion dolarów prawa do sfotografowania swojego ślubu w 2000 roku tylko jednemu magazynowi: "OK!". I tylko to czasopismo mogło je opublikować. Ale w czasie, gdy fotografowie "OK!" męczyli się, żeby zrobić nowożeńcom jak najlepsze zdjęcia, paparazzi z "Hello!" zrobili im całą sesję, ale z ukrycia. I wydali je wcześniej niż "OK!". No i burza się zaczęła.

Najpierw Zeta-Jones i Douglas oskarżyli paparazzich o naruszenie ich prywatności i dobrego wizerunku. A potem do ataku ruszył magazyn. W czasie zawieruchy procesowej, sąd w pierwszej instancji nakazał "Hello!" zapłacenie odszkodowania magazynowi "OK!". Ale już w następnej instancji role się odwróciły i to "Hello!" okazało się być poszkodowane. I sprawa wylądowała w Izbie Lordów. Bo to oni są najwyższym sędziami w Wielkiej Brytanii.

Teraz oba magazyny przez pięć dni będą próbowały przekonać, że to one mają rację. Co jeśli wygra "OK!"? Paparazzi mogą stracić pracę, bo nikogo nie będzie stać na płacenie kar za naruszanie dobrego wizerunku gwiazd. A jeśli wygra "Hello!"? Nic się nie zmieni. I paparazzi całkiem legalnie będą mogli robić wszystkie fotki.