Bo ani kolor, ani długość włosów nie grają tu roli. "Pod kask można schować nawet włosy do pasa. Grunt, żeby panie były dobrze zbudowane" - żartuje w rozmowie z dziennikiem.pl Jacek Turomski, ślesiński strażak. Nie trzeba też mieć doświadczenia w strażackiej branży ani nawet być specjalnie wysportowaną. Chłopaki sami zadbają o kondycję koleżanek i odpowiednio je przeszkolą.

Po co strażacy tak pilnie potrzebują słabszych i niedoświadczonych kobiet? "Gdy są dziewczyny, od razu jest inaczej. Chłopcy dbają o siebie. Prężą przed nimi muskuły. I lepiej pracują. No i liczymy, że coś między nimi zaiskrzy i doczekamy się małych strażaków" - śmieje się Turomski.

A tak bardziej serio, na gaszeniu pożarów można też zarobić. Osiem złotych na rękę za godzinę. Przekonane? Uderzajcie na casting 21 października o godzinie 16 w remizie strażackiej w Ślesinie. I sprawcie, żeby w strażakach zapłonął ogień!