Choć Tori Spelling wygląda na kruchą istotkę, taka liczba dzieci wcale jej nie przeraża. Wręcz przeciwnie. Chce urodzić gromadkę, bo czuje, że dzięki temu będzie miała przewagę nad byłą żoną swego małżonka, Deana McDermotta. "Kiedy ma się młodą żonę, można mieć więcej dzieci, bo wcześnie się zaczyna. A ja jestem młoda i płodna - dam sobie radę" - mówi bez cienia żenady gwiazda popularnego w latach 90. serialu "Beverly Hills 90210".
Para rzeczywiście ma zawrotne tempo. Tori i Dean pobrali się zaledwie cztery miesiące temu. Chęć dorobienia się co najmniej dwójki potomków pojawiła się, gdy tylko na siebie spojrzeli. Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie. "W tygodniu, w którym się poznaliśmy, wybraliśmy już imiona dla naszych dzieci. Potem chcieliśmy trójki, a do momentu, w którym się zaręczyliśmy, mówiliśmy już o dziewiątce" - opowiada rozanielona Spelling.
Dla gwiazdeczki będzie to pierwsza dzidzia. Dla jej małżonka - trzecia. Dean McDermott ma już dwójkę: 8-letniego syna Jacka oraz adoptowaną 1,5-roczną córeczkę Lolę.