200 ratowników przeczesywało puszczę w poszukiwaniu Duong Duc Conga. Jednak nie udało im się odnaleźć 57-letniego leśniczego. Ten już konał z głodu i wtedy przez przypadek odnalazło go kilku chłopów.
Leśnik wyszedł na patrol, ale była noc i pomylił ścieżki. Rano zorientował się, że nie wie, gdzie jest. Przez dwa tygodnie błąkał się po dżungli, szczęśliwie unikając jadowitych węży i rozwścieczonych tygrysów. Żywił się owocami i roślinkami, które znalazł.
Teraz odzyskuje siły w szpitalu. Nie wiadomo jednak, czy wróci do pracy. Jego szef do tej pory nie może uwierzyć w przygodę leśnika. "W mojej 20-letniej karierze zdarzało się, że się ludzie w dżungli gubili. Ale nigdy na tak długo" - kręci z niedowierzaniem głową Vu Cong Tuan. A swoją drogą, dżungla, którą zajmował się Cong, ma 58 tysięcy hektarów, więc nietrudno się w niej zgubić.