Cała historia zaczęła się trzy lata temu, gdy para urządziła w Tokio wystawne przyjęcie ślubne. Wmówiła gościom, że pan młody pochodzi z cesarskiego rodu. Zgodnie z japońską tradycją, goście ofiarowują w prezencie ślubnym gotówkę. Członkowi rodziny cesarza nie wypada dać małej kwoty, więc oszuści nieźle się obłowili - zebrali ponad 25 tysięcy dolarów.

A że Japończycy są bardzo wyczuleni na punkcie dobrego imienia cesarza, sąd w Tokio był mało wyrozumiały dla pomysłowej pary. Oboje spędzą w więzieniu ponad rok.