Naukowcy z USA przeprowadzili eksperyment. Rozstawili szwedzki stół, który uginał się pod ciężarem jedzenia i napojów. 177 osób ochotników wybierało typową dla siebie ilość jedzenia z ośmiu proponowanych dań na śniadanie, obiad i kolację. Naukowcy obserwowali to z przerażeniem. Porcje okazały się znacznie większe niż w identycznym teście przeprowadzonym dwie dekady temu!

Spożycie płatków śniadaniowych wzrosło średnio o jedną piątą, mleka o jedną trzecią, a soku pomarańczowego aż o 40 procent! Badacze obliczyli, że tylko zwiększona porcja soku pomarańczowego to 50 dodatkowych kilokalorii. Spożywana codziennie, może spowodować, że w ciągu roku na wadze przybędzie 2,5 kg! Nic więc dziwnego, że otyłość staje się chorobą XXI wieku!

Czyżbyśmy byli bardziej zachłanni niż kilkadziesiąt lat temu? Niekoniecznie. Naukowcy tłumaczą, że źle oceniamy swoje potrzeby żywieniowe. A w restauracji, gdy otrzymujemy małą porcję, czujemy się oszukani, bo oczekujemy, że za wydane pieniądze najemy się do syta, a nawet na zapas. Co więc zrobić, żeby zamiast oczami jeść z głową? Nakładać na talerz tyle jedzenia, by mieć wrażenie, że jest go trochę za mało.