Domowy wykrywacz kłamstw działa na podobnej zasadzie do wariografu, na którym badani są kandydaci do służb specjalnych. Niedługo pojawi się w polskich sklepach. Ma kosztować niecałe 150 złotych.

Wystarczy, że "ofiara" położy dłoń na wykrywaczu. Trzy pytanie na rozgrzewkę - imię, wiek itp. Urządzenie w tym czasie dostosuje się do badanej osoby, czyli zarejestruje za pomocą pięciu sensorów rytm pracy serca, temperaturę i wilgotność skóry.

Teraz można przejść do badania podstawowego. Jeśli żona ma cię na celowniku i spyta na przykład, gdzie byłeś w nocy, a ty skłamiesz, wykrywacz wykryje zmiany w twoim pulsie i temperaturze skóry - i porazi cię niewielkim prądem. Od razu odechce ci się krętactw.