Niezwykle odporna staruszka zabłąkała się w okolicach swojej rodzinnej wioski, tuż przy granicy z Polską. Przeżyła, pijąc wodę z leśnych rzeczek i jedząc jagody. Po tygodniu poszukiwań zauważyła ją załoga helikoptera, wysłana z akcją ratunkową.
Z radości, że poszukiwania się udały, wystrzelono kilka razy w powietrze. Wystrzału przestraszył się pies uratowanej kobiety i uciekł do lasu. Teraz trwają poszukiwania psa.
Lekarz stwierdził z zaskoczeniem, że starszej pani nawet nic nie dolega. Nic dziwnego, przeżyła jedenaście lat pod sanacyjną Polską, cztery lata okupacji hitlerowskiej, rządy batiuszki Stalina i innych przywódców ZSRR, a teraz batki Łukaszenki. A miałaby tygodnia w lesie nie wytrzymać? Człowiek radziecki wszystko zdzierży.