Ale gdyby nie pewna pracownica biura szeryfa, pary żyjące w nieformalnych związkach pewnie dalej byłyby dyskryminowane.

Kobieta zatrudniona u szeryfa, pod jego bokiem łamała obowiązujące w stanie prawo. Mieszkała ze swoim chłopakiem bez ślubu. Bo było jej tak wygodnie. I pewnie żyłaby sobie tak długie lata, ale ktoś "przychylny" doniósł na nią do szefa. Efekt był natychmiastowy. Została zwolniona z pracy.

Postanowiła jednak walczyć o swoje prawo do życia na "kocią łapę" i sprawę oddała w ręce sądu. I wygrała. Dla siebie i innych "nowoczesnych" par. Pary bez ślubu mają jeszcze pole do popisu na Florydzie, w Michigan, Mississippi, Północnej Dakocie i Wirginii. Bo w tych stanach zakaz życia w nieformalnym związku ciągle obowiązuje.