Cyrkowcy gonią kangura już od niedzieli. Bezowocnie! "Skoczek" jest nieuchytny. Tylko raz przypadkowy przechodzień zobaczył go na jednej z nadmorskich łąk. Ale tylko przez sekundę. "Skoczek" błyskawicznie zniknął jak kamfora, tak samo jak w chwili ucieczki z cyrku!
"Połamał klatkę na chwilę przed występem. Właśnie mieliśmy go wyprowadzać na arenę, a okazało się, że go nie ma" - opowiada przejęty John Walsh, który zajmował się w cyrku kangurem. I przewiduje, że "Skoczek" zbyt szybko spaceru po Irlandii raczej nie skończy. "Teraz są tu rekordowe temperatury. Prawie jak w Australii! Musi być niesamowicie szczęśliwy, bo ma mnóstwo trawy, wody i słońca. Będzie go diabelnie trudno złapać" - przekonuje Walsh.
W Irlandii nie ma węży, ale są... kangury! Od paru dni torbacz zwany Skoczkiem beztrosko hasa sobie po irlandzkich łąkach. I za nic nie chce dać się złapać obsłudze cyrku, z którego uciekł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama