Polityk stanowy Mark Osterloh nie powiedział jednak jeszcze ostatniego słowa! Chce, by poza główną nagrodą kilkunastu mieszkańców Arizony miało szansę na wylosowanie po 100 tys. dolarów! Przekonuje, że dzięki nagrodom zachęci wyborców z Arizony do większej aktywności politycznej. A do urn, zamiast dotychczasowych 60 proc., pójdzie ponad 90 proc. wyborców.

Niedoszły gubernator ma zresztą odpowiedź na wszystko. Pytany, skąd weźmie tyle forsy, odpowiada, że przecież nie z własnej kieszeni! Loteria wyborcza ma zostać sfinansowana z funduszu nieodebranych wygranych w loterii stanowej. Sprytne.

Reklama

Na usta ciśnie się jeszcze jedno pytanie: czy politykiem powoduje rzeczywiście troska o aktywność wyborczą obywateli Arizony, czy też w większej frekwencji upatruje szansy dla siebie? Tego dowiemy się jesienią, kiedy projekt ustawy zostanie poddany pod referendum, a Mark Osterloh postanowi o starcie w jakichś wyborach stanowych. Jakich jednak nie miałby intencji - zagłosowanie nic nie kosztuje, a będzie można zarobić!