Jak kombinowała dyrekcja zarządu dróg, żeby coś zrobić, a się nie narobić? Uznała, że łatwiej wydać 150 tysięcy euro na film, niż znaleźć brakujące trzy miliardy na autostradę. I jak pomyślała, tak zrobiła. Zarzuciła dalszą budowę drogi, a że ma fason, nakręcenie filmu zleciła bardzo znanemu reżyserowi. Na jej nieszczęście, choć zupełnie przypadkowo, tytuł "Droga pełna emocji" doskonale oddaje nastroje użytkowników autostrady pełnej dziur, objazdów, zatorów i korków.

Reklama

Widać, zarząd dróg uległ typowo włoskiej tendencji do lekceważenia realiów i zastępowania ich wirtualną rzeczywistością. Patrząc na film, można bowiem wygodnie przemierzyć 433 kilometry autostrady, nawet te, których nie ukończono!

A my nawet nie mamy filmu o polskich autostradach...