Nie jest pewne, czy aktor był pijany. W każdym razie zażądał wspólnego występu z piosenkarzem. Zaczął nawet dyrygować jego zespołem. Wtargnięcie na scenę wpieniło publiczność, która głośno zaprotestowała. W zamian znany aktor zachował się jak zwykły łobuz, obrzucając widzów stekiem wyzwisk.
Z godnością w całej tej sprawie zachował się tylko rzecznik prasowy gwiazdora, który stwierdził, że nie może komentować incydentu, bo... nie było go na koncercie.
Gwiazdorowi kina akcji Jackie Chanowi nie wystarczają już szalone wyczyny przed kamerą filmową. Znany z popisów niezwykłej sprawności fizycznej aktor tym razem próbował zabłysnąć na scenie. Problem w tym, że nie swojej. Jackie przerwał koncert tajwańskiego piosenkarza Jonathana Lee (nie mylić z Brucem Lee, do którego Chan nigdy nie doskoczy), bo chciał z nim... pośpiewać. Ale jego występ tylko wkurzył publiczność.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama