Nie jest pewne, czy aktor był pijany. W każdym razie zażądał wspólnego występu z piosenkarzem. Zaczął nawet dyrygować jego zespołem. Wtargnięcie na scenę wpieniło publiczność, która głośno zaprotestowała. W zamian znany aktor zachował się jak zwykły łobuz, obrzucając widzów stekiem wyzwisk.

Z godnością w całej tej sprawie zachował się tylko rzecznik prasowy gwiazdora, który stwierdził, że nie może komentować incydentu, bo... nie było go na koncercie.

Reklama