To największa tego typu impreza w Polsce. Kilkuset maniaków pojazdów pancernych, broni i mundurów spędza tydzień na plaży w Darłówku, odtwarzając sceny z bitew i pojedynków z różnych okresów historycznych. Przyjeżdżają z Niemiec, Anglii, Francji a nawet z USA.

Marines mają swoją bazę na wzgórzach, żywcem przypominającą tę, którą można było zobaczyć w kultowym już filmie "Czas Apokalipsy". Przywożą ze sobą nawet oryginalne śmieci: puste puszki, konserwy i paczki po papierosach. Żołnierze Wermachtu koczują z kolei wokół transporterów i zrekonstruowanej Pantery. Tuż obok stoi kilka zaparkowanych, pomalowanych w piaskowe kolory motocykli BMW z napędem gąsienicowym.

To wcale nie przeszkadza żołnierzom Armii Czerwonej, którzy parę metrów dalej posilają się tuszonką z konserw otwieranych bagnetami.

Dla miłośników militariów rozstawiono stragany, gdzie mogą dostać praktycznie wszystko, co duzi chłopcy lubią najbardziej - od mundurów różnych armii świata, poprzez hełmy, wojskowe buty, chlebaki, noże, bagnety, odznaki i koszulki.

Od lat sensację budzą elementy prawdziwej broni. Na pierwszym zlocie, sprawą zainteresował się nawet Urząd Ochrony Państwa, gdy prasa napisała, że w Darłówku sprzedawano karabinki kałasznikowa. Okazało sie, że owszem, elementy karabinków były, jednak wszystkie unieszkodliwione w taki sposób, żeby nie można było złożyć z nich działającej broni.







Reklama