Rzemieślnik twierdzi, że nikogo nie chciał oszukać, bo pojazdy nazwał własnym nazwiskiem. Poza tym, to nie samochody, bo nie mają silników. Jednak każdy znawca przedmiotu rozpozna w nich model F2002.


Inżynierowie zakładów Ferrari w Maranello pod Modeną nie mogą się ich doczekać, by sprawdzić, jak bardzo Sycylijczykowi udało się zbliżyć do oryginału. On sam jest dumny ze swojego dzieła. "Skoro wzięto moje auta za ferrari, to znaczy, że dobrze je zrobiłem".