Capa oskarżono o niewykonanie bezpośredniego rozkazu, gdy miast przykładnie kroczyć z towarzyszami z regimentu, na oczach królowej zaczął hasać jak dzikie zwierzę. Jego przełożeni nie mieli litości.

Cieszą się za to inni szeregowcy, bo... nie muszą już stać na baczność i salutować przed kozą.