Gospodarze nie mogli uwierzyć własnym oczom, gdy na ich polu wylądował śmigłowiec. Po kilku minutach wysiadła z niego... Paris Hilton! Okazało się, że dziedziczka hotelowej fortuny zmusiła pilota do lądowania, bo zachciało jej się siusiu. Właściciela wybranego przez nią domu nawet nie zapytała o pozwolenie!


Jakby tego było mało, potem jeszcze, w towarzystwie ochroniarzy, przez 10 minut paliła papierosa na ganku. Gospodarz oczywiście przyglądał się wszystkiemu z bezpiecznej odległości. "Była wyniosła i zimna jak lód. I strasznie narzekała na pogodę" - powiedział później dziennikarzom.