Co mają na swoje usprawiedliwienie rodzice-złodzieje? Zupełnie nic! Mało tego. Wielu z nich twierdzi, że daje swym pociechom... dobry przykład, jak gospodarować finansami. To jakieś nieporozumienie!

Okazuje się, że wielu rodziców traktuje dawane dzieciom kieszonkowe jak... lokatę w banku. Skarbonki to dla nich przede wszystkim finansowe koło ratunkowe. Najczęściej biorą pieniądze na produkty pierwszej potrzeby, jak chleb czy mleko. Ale też na opłacenie rachunków czy benzynę.

W bogatszych rodzinach zdarza się, że dziecięce oszczędności idą na egzotyczne wakacje lub samochody! Rodzice, wstydźcie się! Zwłaszcza mamy, bo okazuje się, że to one, dwa razy częściej niż ojcowie, okradają świnki-skarbonki swoich pociech.