Zaczęło się romantycznie. Zakochani siedzieli w domu i snuli plany o ślubie. W pewnym momencie dziewczyna wyznała, że nie jest pewna, czy chce wychodzić za mąż. "Boję się" - tłumaczyła. Chłopak postanowił udowodnić jej, że ryzyko jest ważną częścią życia. Rozebrał się i nagi wyskoczył z pierwszego piętra. Potem zaczął biegać po ulicy. Kiedy zobaczył zbliżających się ludzi, ukrył się w krzakach.

"Szedłem i usłyszałem podejrzany szelest. Potem zobaczyłem nagiego mężczyznę. Pomyślałem, że to pewnie jakiś zboczeniec i gwałciciel" - opowiadał potem człowiek, który na widok golizny wyciągnął rewolwer i zaczął gonić domniemanego zwyrodnialca. Oddał w powietrze kilka strzałów.

Golas tak się wystraszył, że poplątały mu się nogi i upadł. Zgarnęła go policja. Mundurowi śmiali się do rozpuku, słuchając jego tłumaczeń. Potem puścili go wolno.