Zaczęło się od niepozornej konkurencji dwóch filmów o rybkach. Najpierw do kin weszła wyprodukowana dla Disneya przez studio Pixar bajka "Gdzie jest Nemo". Niespełna dwa lata później swoją premierę miała inna podwodna historia, tym razem w wersji Dream Works, czyli "Rybki z ferajny". Filmy były do siebie podobne, ale nie na tyle, żeby zwróciło to uwagę widzów.

Tym razem walka będzie dużo poważniejsza i rozegra się... w dżungli. Bitwę rozpoczął Dream Works dowcipną bajką "Madagaskar". Co prawda Disney zarzeka się, że ich pomysł był pierwszy i tylko ze względu na konkurencję wstrzymali się z wypuszczeniem filmu, nad którym pracowali kilka lat. Ale i tak palmę pierwszeństwa w kinach dzierżył "Madagaskar", zaś "Dżungla", którą od piątku będziemy mogli oglądać w kinach, wydaje się tylko jego nieudolną kopią.

Oba filmy rozpoczynają się w nowojorskim zoo, w obu głównym bohaterem jest lew, a w gromadce przyjaciół każdego z nich znalazła się długonoga i lekko zdziwaczała żyrafa. Dziwnym trafem, zarówno w jednym, jak i w drugim filmie, akcja przenosi się w dzicz, czyli do najprawdziwszej dżungli, gdzie biedne, wychowane w klatkach, zwierzaki muszą stanąć twarzą w twarz z dzikimi stworzeniami z buszu.

Na szczęście są też różnice, więc miejmy nadzieję, że nikomu "Dżungla" z "Madagaskarem" się nie pomyli. I warto zauważyć, że Disney przynajmniej w jednym aspekcie ma przewagę. W "Madagaskarze" lew Alex ma zaledwie 50 tysięcy pasm włosów, a w „Dżungli” sierść lwa Sebastiana liczy ich sobie aż sześć milionów!





Reklama