Niedzielny koncert T.Love - delikatnie mówiąc - nie należał do najbardziej udanych. W Pszowie Muniek nie śpiewał, a bełkotał, na scenie się chwiał, zaliczyl także upadek. Po kolejnych piosenkach, zamiast oklasków, słychać było gwizdy i buczenie.

p

Sam Muniek w programie "Dzień Dobry TVN" potwierdził, że wyszedł na scenę pijany. "Ludzie mają różne opinie, podobno mówiłem do ludzi <Cześć wieśniacy>. Ja nie pamiętam, co mówiłem. Menadżer mówi, że mówiłem <Cześć Ślązacy>. Nigdy czegoś takiego nie było. Ludzie gwizdali. Sam bym gwizdał. Ja nie pamiętam tego, ludzie mi opowiadali. Liczę na przebaczenie. Nie chcą nas w Pszczowie widzieć, chciałbym się zrehabilitować" - zapewniał.

O przebaczenie prosił także w specjalnym oświadczeniu, które publikują Nowiny.pl. "Straciłem zupełnie kontrolę nad swoim organizmem. Straciłem również pamięć, która powróciła do mnie dopiero po kilku godzinach... Czuję się fatalnie - za przeproszeniem, jak gówno..." - napisał. Przeprosił mieszkańców i władze Pszowa, a także fanów, którzy przyjechali z innych miejscowości. Obiecał, że taka sytuacja się już nie powtórzy.

Reklama

Muniek Staszczyk zadeklarował też, że zwróci połowę honorarium za koncert. Do tego jest gotów wystąpić jesienią w domu kultury w Pszowie jedynie za zwrot kosztów.