"Nie mam oporów, żeby po 11 latach od rozwodu żądać podwyższenia alimentów dla siebie" - mówi "Faktowi" była żona Orłosia. Bulwarówka przypomina, że gospodarz "Teleexpressu" ma nową rodzinę. Z Joanną Twardowską wychowuje ich dwoje dzieci, sześcioletnią Melanię i o trzy lata starszego Kubę. Wciąż jednakciążą na nim sprawy z przeszłości.

Reklama

"Poprosił mnie o rozwód, gdy byłam chora. Od razu wystawiłam mu walizkę. Choć leżałam w łóżku, nie robiłam mu żadnych problemów. Ale jakim prawem on publicznie rozpowiadał o mojej chorobie?" - żali się "Faktowi" pani Ewa. "Teraz więc tym bardziej nie mam oporów, aby żądać podwyższenia alimentów dla siebie. Przecież on jak najszybciej chciał uzyskać rozwód, zgodził się, że winę bierze na siebie" - relacjonuje.

Co na to sam Maciej Orłoś? Wyjaśnia, że nie mogło się obyć w tej sprawie bez pośrednictwa sądu. "To prawda, że nie doszliśmy sami do porozumienia. Żądania mojej byłej żony są wygórowane" - mówi w rozmowie z "Faktem". Jak ustaliła bulwarówka, Orłoś zarabia miesięcznie średnio 75 tysięcy złotych, z których wypłaca byłej żonie dwa tysiące, a synom Antoniemu (19 lat) i Rafałowi (25 lat) - po 1,5 tysiąca.

"Mówi, że ma dobry kontakt z synami. Ja tych kontaktów nie ograniczam, choć tak sugerowała jego obecna żona. Ale to rzeczywiście fajny kontakt, gdy od czasu do czasu idzie się z synami do restauracji na sushi albo daje się kurtki po 1000 złotych każda. Też tak bym chciała" - żali się "Faktowi" na byłego męża Ewa Orłoś.