Jak donosi „Fakt”, Górniak spędziła osiem dni w buddyjskim klasztorze. Zapewne chciała się wyciszyć i przemyśleć jeszcze raz to, co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

A działo się sporo. Rozstanie z mężem, Darkiem Krupą i "podmienienie" go na Bartosza Bodnara oraz twarde negocjacje ze stacją telewizyjną w sprawie kontraktu na pewno wpłynęło w znaczny sposób na jej psychikę. Patrząc na to z tej perspektywy, można zrozumieć tajemniczy urlop w klasztorze.

Reklama

„Edyta wyjechała po to, by oczyścić umysł i ciało. Dużo medytowała i to jej bardzo pomaga. Ona podchodzi do tego naprawdę poważnie” - wyznała tabloidowi koleżanka Górniak. „Po całym tym zamieszaniu i szumie wokół jej osoby było jej to bardzo potrzebne” - dodała.

O efektach pobytu przekonamy się, gdy Edyta znowu zacznie pojawiać się w mediach. Mamy nadzieję, że nie będzie już tak tragicznie płaczliwa.