Naczelny tej wyjątkowo męskiej gazety w rodzinnym gronie nie ma decydującego zdania. Anna, żona Marcina pochodzi ze Śląska, a tam, jak wiadomo, mieszkają kobiety o silnym charakterze. Marcin, chcąc nie chcąc, musi to zaakceptować. „W domu to ja mogę co najwyżej grzecznie prosić... lub dochodzić do trudnego kompromisu” - powiedział „Gali” potulny mąż Marcin.

Reklama

Jednak jak sam przyznaje, jego małżeństwo nie przechodzi żadnego kryzysu i pasuje mu taka sytuacja. Są z żoną kochającą się rodziną i wzajemnie się uzupełniają. Do szczęścia brakuje im jednak dziecka, choć i ono jest podobno w planach. Nas zastanawia, kto będzie mu zmieniał pieluchy, kiedy już się urodzi.