Historię tej tajemniczej istoty przypomina "Fakt". Bulwarówka pisze, że ciało "dziecka kosmitów" badano w renomowanych instytutach badawczych w Meksyku i Kanadzie. I nic. Nie wykryto nic. Ta istota nie posiada kodu DNA. Stąd podejrzenie, że stworek nie jest z naszego świata.
"To kolejny dowód na to, że mamy do czynienia z istotą pozaziemską" - przekonuje na łamach "Faktu" Jaime Maussan, specjalista od UFO.
Cała ta niesamowita historia zaczęła się cztery lata temu, kiedy "dziecko kosmitów" wpadło w sidła jednego z meksykańskich farmerów. Wpaść w nią miały dzikie zwierzęta. Okazało się jednak, że w pułapce "wylądowało" coś, co wzbudziło w farmerze prawdziwe przerażenie.
"Przestraszony Meksykanin wraz z sąsiadami utopił istotę. Kilka miesięcy później jej ciało przekazał naukowcom. Wkrótce sam zginął w tajemniczych okolicznościach" - czytamy w "Fakcie".
p