Jak mówią świadkowie, dobrze, że gwiazdor jechał sam. "George to szczęściarz. Jego samochód nadaje się do kasacji, ale mogło być znacznie gorzej. Boję się pomyśleć, co by było, gdyby jechał z nim pasażer" - wyznał świadek wypadku gazecie "The Sun".
Jak mówi kierowca ciężarówki, wina za zdarzenie leży po stronie piosenkarza. "Jechałem sobie spokojnie środkowym pasem autostrady z prędkością 70 kilometrów na godzinę, gdy nagle za sobą zobaczyłem pędzący samochód z włączonymi długimi światłami. Na oko pędził z prędkością ponad 160 kilometrów na godzinę i wyprzedzał wszystkich i wszystko jak szalony. Z duża prędkością wbił się w tył mojej ciężarówki" - powiedział.
Po przyjeździe policji, obaj mężczyźni zostali przebadani alkomatem. Wynik był negatywny, ale przez to, że George Michael nie dziwnie się zachowywał, został aresztowany i przewieziony na komisariat w celu przebadania go na obecność narkotyków. Gdy okazało się, że jest czysty, wypuszczono go bez postawienia mu zarzutów.
George Michael miał bardzo groźnie wyglądający wypadek. Jechał swoim Range Roverem wartym 80 tysięcy funtów po autostradzie i nagle wpakował się w tył jadącej przed nim ciężarówki. Na szczęście nie było strat w ludziach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama