Skrzynecka opowiedziała "Faktowi", że nie zmieniła nazwiska ze względów zawodowych, że niebawem zakończy nagrywanie płyty i że podróż poślubna była fantastyczna:
"Uciekliśmy na dłuższy czas, by wypocząć. To była długa i piękna podróż po Oceanie Indyjskim. Widzieliśmy trochę Indii, trochę Afryki i wyspy na Oceanie Indyjskim. Potem było jeszcze Kaprun i urlop razem z dziećmi Marcina. Teraz z przyjemnością wracam do pracy".
Dodała także, że małżeńskie stadło bardzo jej służy:
"Jako mężatka czuję się bardzo pogodnie i szczęśliwie. Mam teraz dużo sił do życia. Oboje z Marcinem mamy dużo radości z tego, że w końcu to życie jakoś nam się poukładało. Już wiem, że trzeba szczęściu dawać kolejną szansę".
Wraz ze zmianą stanu cywilnego Kasia stała się macochą dla dwójki dzieci Marcina Łopuckiego:
"Dzieci część czasu spędzają ze swoją mamą, a część z nami. Ale staramy się bardzo chronić ich prywatność, więc nic więcej nie powiem. Rówieśnicy potrafią być okrutni, więc robimy wszystko, by je uchronić przed pokazywaniem w mediach".
A co z tykającym zegarem biologicznym Kasi, która jeszcze nie ma własnego maluszka?
"Co będzie, to będzie" - mówi filozoficznie Skrzynecka. "Jesteśmy szczęśliwymi ludźmi, ale na te tematy nie rozmawiamy z mediami. Przez ostatni rok co chwilę czytałam o swym ślubie, teraz pewnie co chwilę będę czytać o ciąży (śmiech)".
Ciąża jest ostatnio modna, ale widać - szczególnie po strojach Kasi - prezenterka nie zawsze podąża za trendami. Mimo wszystko mamy nadzieję, że państwo Łopuccy uszczęśliwią niebawem Polaków kolejnym obywatelem.