Niania opiekowała się dziećmi Michaela, odkąd przyszły na świat, a wcześniej mieszkała w domu gwiazdora i pomagała w prowadzeniu gospodarstwa. Pod koniec zeszłego roku dostała jednak wymówienie - po 17 latach pracy. Po jego śmierci Michaela wróciła do domu i małych Jacksonów, by pomóc ich babci w opiece nad nimi. La Toya widzi w zachowaniu Grace tylko nieszczerość:

Reklama

"Rodzina zawsze miała mieszane uczucia wobec niej. Ja zresztą też. Moja mama powiedziała, że ona tylko chce być z dziećmi, ale nie wydaje mi się, aby było to do końca prawdą i ostrzegłam ją, aby była ostrożna. To nie jest tak, że dzieci ją lubią lub jej nie lubią. One lubią wszystkich. Moja matka jest łatwowierna i niepotrzebnie jej współczuje.

Słyszałam plotki mówiące, że Grace lubiła Michaela, ale on nie lubił jej. Pozwolił jej odejść w ostatnie święta. Właściwie ją zwolnił. Mam mnóstwo pytań odnośnie tej kobiety. Jej zachowanie zawsze było instrumentalne, zwłaszcza kiedy trzymała się od naszej rodziny z daleka. Nagle wracała i zaczynała słuchać i obserwować naszą rodzinę. Myślę, że jej zachowanie jest dziwne" - mówi siostra gwiazdora.

La Toya często wypowiada się w mediach w sprawie śmierci swojego brata. Rzuca oskarżenia, twierdzi, że wie, kto go zabił. Jednak Grace Rwaramba pracowała dla Michaela przez 17 lat i wychowała jego dzieci jak własne. Tu chyba chodzi o coś więcej niż pieniądze. W końcu rodzina Jacksonów nie słynie z idealnych układów, prawda?

Reklama