Szkoła podstawowa, która zakazała bananów, została oskarżona o zbyt przesadną reakcję. Setki uczniów musiały wykreślić te podłużne owoce ze swojego jadłospisu, ponieważ jedna z pań cierpi na zespół lateksowo-owocowy, który w skrajnych przypadkach może być śmiertelny.

Reklama

Rodzice uczniów uważają zakaz za niedorzeczny. "To kompletny nonsens - świat oszalał" - powiedział jeden z rodziców. Rzecznik rady miasta powiedział, że zakaz, który po raz pierwszy wprowadzono dwa lata temu, będzie wycofany, gdy nauczycielka we wrześniu opuści tę szkołę.

Jak widać, wszystko jest możliwe. Mimo że w szkole uczy się 320 uczniów, to przez pechowe uczulenie jednej osoby należącej do kadry pedagogicznej trzeba było nałożyć ten dziwny zakaz. A przecież o wiele prościej byłoby powiedzieć dzieciom, żeby po prostu nie częstowały swojej nauczycielki drugim śniadaniem. Efekt byłby ten sam, a uczniowie byliby weselsi, wiedząc, że mogą bez obaw jeść swoje ulubione owoce.