Jak się pani podobał tegoroczny Open'er?
Gabriela Kulka: Niestety, przez to, że sama się przygotowywałam do występu, nie byłam w stanie zobaczyć wielu wykonawców, na których bardzo mi zależało. Można powiedzieć, że w Open'erze uczestniczyłam dopiero od soboty. Atmosfera podczas koncertów była wspaniała. Pogoda również dopisała. Jak patrzę na dzisiejszy ulewny deszcz, to pozostaje mi się tylko cieszyć, że przez te cztery dni koncertu, z małymi wyjątkami, było naprawdę bardzo słonecznie. Padało jedynie podczas występu Faith No More.
Czy organizacja koncertu była dobra?
Jeśli chodzi o organizację festiwalu, to muszę stwierdzić, że z roku na rok jest coraz lepsza. Ostatnio byłam na Open'erze 2 lata temu i już widzę duże zmiany. Natomiast patrząc z punktu widzenia osoby występującej, mogę powiedzieć, że przygotowanie techniczne było naprawdę świetne. Pomimo paru poślizgów czasowych przy występie Faith No More nie można mieć najmniejszych zarzutów do organizatorów.
Jak plasowali się na tle zagranicznych gwiazd polscy artyści?
Każdy artysta pokazał się z jak najlepszej strony. Myślę, że wszyscy dali z siebie 100 proc. wysiłku, aby wypaść jak najlepiej. Byliśmy świadomi, że występujemy na scenie międzynarodowej, a nie tylko polskiej. Dało się także wyczuć trochę większe ciśnienie przez to, że występowało obok nas tak wiele świetnych zespołów.
Który z występujących artystów najbardziej się pani spodobał?
Najbardziej podobał mi się występ Faith No More, ale wielkim pozytywnym zaskoczeniem była dla mnie Emiliana Torrini. Bardzo dobry był również Santigold. Niestety akustycy "zabili nas" basem i od silnej dawki niskich częstotliwości fatalnie się czułam na drugi dzień, jakby wewnątrz przemieściły mi się wszystkie wnętrzności.
Czy wystąpiłaby pani za rok na kolejnym Open'erze?
Nie wiem, czy wystąpię na następnym festiwalu w Gdyni, bo nie jest to chyba możliwe rok po roku. Z pewnością będę jednak na ten festiwal przyjeżdżać, bo warto.