Zapendowska zna Dodę już ponad 10 lat. Gdy Rabczewska miała 14 lat, rodzice przywozili ja do Warszawy na lekcje śpiewu. Dlatego surowa nauczycielka wie, co mówi. A mówi w „Gali” tak:

Reklama

„Dorota trochę się wyprztykała. Niedługo zacznie się problem. Skończy się piękne ciało i co? Nie można śpiewać infantylnych piosenek dla nastolatek, mając lat dwadzieścia parę. Wtedy to jest żałosne”.

Na domiar złego Zapendowska nie wróży Dodzie wielkiej długoletniej kariery:

„Opiera karierę na skandalu. Jest to jakieś wyjście, nie jestem zgorszoną ciocią. Natomiast jej teksty to dramat. Źle napisane, banalne, głupie, mimo że w jakiś sposób szczere. I w tym jest cała siła jej śpiewania. Na pewno nie zaistnieje w historii muzyki rozrywkowej. Utożsamiają się z nią jedynie 15-latki” - podsumowała.

Reklama

Dostało się także Soyce, chociaż nie wprost. Oczywiście naczelna polska nauczycielka śpiewu nie zarzuca muzykowi braków warsztatowych ani kiepskiej jakości tekstów - co w przypadku Rabczewskiej miało miejsce. Zapendowska zdradziła za to, że nawet największe gwiazdy polskiej sceny muzycznej popełniają błędy - na przykład występują pod wpływem środków odurzających:

„Staszek Soyka zawsze robi na mnie kolosalne wrażenie. Daje z siebie wszystko, pisze piękną muzykę, teksty. Nawet jak czasem jest zapluty, spocony czy zdarza mu się być pijanym albo naćpanym, bo i taki koncert widziałam, to zawsze jest genialny. Gwiazda może robić błędy, może być zmanierowana, bo ma to coś nie do określenia”.

Gdyby nie te błędy, gwiazda nie byłaby gwiazdą, a jedynie bezbarwnym wykonawcą. Ciekawe tylko, co na to sami zainteresowani...