>>> IPN ujawnia poszerzoną listę Wildsteina

Instytucja IPN jest niezbędna i konieczna, szczególnie w czasach, kiedy tracimy coraz bardziej poczucie wartości patriotycznych oraz panuje moda na cwaniactwo, a nie na honor. Uważam też, za jak najbardziej wskazane ujawnienie teczek osób publicznych, bowiem zdarza się, że ich wykreowany wizerunek nie do końca pokrywa się z rzeczywistością. Również nazwiska zbrodniarzy - często stwarzających wrażenie spokojnych i nobliwych, „zwykłych” obywateli - a którzy jednak poprzez swoje donosy zrujnowali komuś życie albo zdrowie - powinny być wyciągnięte na światło dzienne choćby po to, aby nie zapomnieć i potępić sam akt bezprawia czy bandytyzmu politycznego.

Reklama

Jeżeli już jednak wyciągamy te teczki, to nie mogą mieć do nich dostępu tylko dziennikarze, którzy mogą manipulować informacjami, bo mają wielką swobodę pióra, możliwości ich interpretacji i często, niestety, zbyt dużą fantazję. Nie można również dopuścić do grania tymi teczkami przez polityków.

Co do setek tysięcy teczek dotyczących szeregowych współtwórców systemu komunistycznego, np. zwykłego członka przyzakładowej komórki PZPR, któremu zdarzyło się donieść, że jego kolega podczas pracy „spożywa napój wyglądający z koloru na alkohol”, to w publikacji tego rodzaju dokumentów nie widzę najmniejszego sensu. I te mogą być ujawnione tylko i wyłącznie żurnalistom jako wspaniałe zródło inspiracji do pracy twórczej nad zapełnianiem wolnych miejsc pomiędzy informacjami o kobiecie z brodą i rekinie-homoseksualiście, który wstąpił do „Samoobrony”.