"Wszyscy oczekują od niej, że będzie rozważną, dystyngowaną kobietą. Wszystko, co robi, traktowane jest bardzo poważnie. Ola jako córka prezydenta czuje presję, wie, że inni patrzą jej na ręce" - powiedziała "Gwiazdom" Małgorzata Herde, menedżerka Oli.

Reklama

Dodała również, że jest to bardzo męczące, ponieważ Ola wciąż musi udowadniać, że jest inna niż wszyscy myślą:

"Wszyscy traktują Olę jako córkę Aleksandra Kwaśniewskiego. To, że jest ona już dorosłą, samodzielną kobietą, się nie liczy. Wszystko, co robi, postrzegane jest przez pryzmat jej ojca" - mówi Herde. "Ona ma bliskie relacje z rodzicami, ale żyje przecież swoim życiem. Mieszka sama, pracuje, ma narzeczonego. To wesoła, spontaniczna dziewczyna. A nie nadęta, przesadnie poważna arystokratka. Męczy ją to, że ciągle musi to udowadniać" - dodaje menedżerka.

Z jednej strony rozumiemy Aleksandrę, ale z drugiej trochę się jej dziwimy. W końcu istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że gdyby nie nazwisko, to nikt nie usłyszałby o młodej Kwaśniewskiej. Show-biznes rządzi się swoimi prawami i zapewne nie zainteresowałby się zwykłą, szarą Olą. Co innego, gdy ta Ola jest córką pierwszej pary. Dlatego sądzimy, że takie deklaracje mają tylko jeden cel: aby ludzie nie zapomnieli, że istniej ktoś taki, jak Aleksandra Kwaśniewska.

Reklama