"Wychodź, bo jak nie, to nie ręczę za siebię..." to słowa, które usłyszał dyspozytor angielskiej policji w hrabstwie Herefordshire, zanim rozmówca się rozłączył. Gdy policjant oddzwonił, okazało się, że to 14-letni labrador Bailey przypadkowo wybrał numer alarmowy, podczas chrupania telefonicznej słuchawki.

Reklama

Groźby, które usłyszał dyspozytor były skierowane do psa, który nie chciał oddać nieszczęsnej słuchawki. Jak mówi rzecznik prasowy policji w Withington, oficer dyżurny nie wiedział, z jakim przestępstwem miał do czynienia, w związku z czym niezwłocznie oddzwonił, aby dowiedzieć się czy wszystko jest w porządku. Na szczęście tym razem odebrała pani niesfornego psiaka i uspokoiła funkcjonariusza, że wszystko jest w porządku.

Rada na przyszłość dla właścicieli - swoim pieskom dajcie do chrupania krakersy, bo jak nie, to znajdą sobie coś równie smacznego, chociażby wasze telefony.