Choć wydaje się nieprawdopodobne, że osoba zarabiająca 20 tysięcy złotych za jeden odcinek programu jest w stanie nakłonić pracodawcę do zwiększenia swojej gaży, Edycie Górniak najwyraźniej się to udało. Sama Nina Terentiew zdradziła "Faktowi", że "JOŚ" nie odbędzie się bez Edyty:
"Jeśli zdecydujemy się na kolejną edycję programu, to nie wyobrażam sobie jej bez udziału tak znakomitego jurora jak pani Edyta Górniak".

Reklama

Dyrektor programowa Polsatu zapowiedziała także, że bardzo zależy jej an udziale Edyty w programie i dołoży wszelkich starań, by diwa dalej zasiadała w jury:
"Mam nadzieję, że z uwagi na znakomicie układającą się dotychczasową współpracę, pani Edyta pozwoli się przekonać i rozważy naszą propozycję".

Edyta o swoim odejściu poinformowała pracodawców we własciwy sobie impulsywny sposób - ogłosiła to na wizji podczas sobotniej emisji show. "Jestem artystką. Moim powołaniem jest bycie na scenie. Nie ocenianie, a bycie ocenianą" – mówiła potem "Faktowi".

Górniak nadal twierdzi, że zakończyła przygodę z fotelem jurorki "JOŚ" i że nie robią na niej wrażenia deklaracje Terentiew, jednak zostawia sobie furtkę:
"Mam już zaplanowane soboty na najbliższe pół roku, w następnym „Jak oni śpiewają” nie wystąpię. Ale życie mnie nauczyło, żeby nigdy nie mówić nigdy" - powiedziała w środę dziennikarzowi tabloidu.

ZOBACZ TAKŻE:

>>> Jest wyrok w sprawie szantażowania Edyty Górniak

>>> Górniak spotyka się z psychofanem