>>> Nelly Rokita ma zakaz podwożenia męża
Prawdę mówiąc nie znam zakazu, o którym mówi pan Jan Rokita. Jeżeli jednak takowy istnieje, to zgadzam się z nim. Jeżeli sejmowy pojazd jest opłacany z pieniędzy publicznych - a pewnie jest - to specjalne wykorzystywanie go do celów prywatnych jest jednak nadużyciem. Uważam, że polityka tej rangi stać na auto, a tym bardziej taksówkę, ale jeśli i na to nie - to na pewno ma, za co kupić bilet autobusowy.
Mnie jednak zastanawia co innego: dlaczego pani Nelly jeździ takimi samochodami? O ile wiadomo, poza ministrami nikt z nich nie korzysta. Pan Kaczyński, jeszcze jako poseł, też jeździł jakimś gratem. Dlatego trochę mnie dziwi taki pojazd w rodzinie państwa Rokitów. To chyba jakaś pomyłka - pani Nelly nie pełni przecież żadnej funkcji ministerialnej. Poza tym - jeśli samochód przynależy do PiS, to trzeba mieć świadomość, że opłacany jest z pieniędzy podatników. Prawo i Sprawiedliwość jest przecież za tym, aby finansować partię z budżetu państwa.
Nie za bardzo rozumiem więc, dlaczego takie oburzenie wykazuje pan Rokita? Mam niestety wrażenie, że to jakaś próba wzbudzenia zainteresowania swoją osobą lub podgrzania atmosfery. Z tego jednak drugiej "Lufthansy" nie będzie. Dlatego myślę, że kapelusz z głowy nie spadnie panu Rokicie, gdy na Dworzec Centralny od czasu do czasu uda się taksówką.
>>> Rokita: Jak pilnować poselskich szczotek klozetowych