Prawda jednak jest taka, że dzieciaki Nigelli karmione zawsze domowym, świeżo przygotowanym i raczej wymyślnym jedzeniem, zapragnęły po postu zwyczajnej brytyjskiej kuchni.

A ta, jak wiadomo, nie oznacza dziś puddingu śliwkowego i pieczonej baraniny, tylko gotowe dania do odgrzania z supermarketu. Nigella przyznała w rozmowie z "Daily Telegraph", że jeśli jedzenie nie pochodzi z pudełka z marketu, jej dzieci nie są nim zainteresowane.

Reklama

DZISIEJSZE KOBIETY ŻYJĄ POD PRESJĄ

Wyznanie to sprowokowała rozmowa o nawykach kuchennych Brytyjek i presji, jaką odczuwają dziś kobiety w okolicy świąt. Wszystko musi być domowe, świeżo przygotowane i idealne. A w nawale obowiązków, sprzątania i normalnej pracy na etacie, kobiety zasiadają do stołu wykończone przygotowaniami do świętowania.

Reklama

Dlatego Nigella nie ma nic przeciwko, aby dać sobie trochę luzu i na święta podać rodzinie na obiad rybę z frytkami. Dzieci na pewno będą tym zachwycone. Przykładowo, jej pociechy Cosima i Bruno wprost przepadają za takimi posiłkami, więc po co się mordować niepotrzebnie?

NIGELLA NA CENZUROWANYM

Pomysły Lawson w rzeczywistości są mocno kontrowersyjne. Jedzenie często przygotowuje ona palcami bez rękawiczek - miesza i ugniata wszystko dłońmi, a nie kuchennymi przyrządami. Ponadto lubi zjeść posiłek z kilku dań, zamrażać resztki i dojadać w nocy, na co z niesmakiem patrzą dietetycy.

Reklama

Jakby tego było mało, jeśli coś jest smaczne – Nigella nie patrzy na kalorie. Mówi się nawet o "efekcie Nigelli", ponieważ po emisji jej programów wzrosła w Anglii sprzedaż granatów, śliwek i ziemniaków smażonych na gęsim tłuszczu pozostałym po pieczeni.

W zeszłym roku boska kucharka ściągnęła na siebie gromy obrońców praw zwierząt, gdy w jednym ze swoich programów przyznała, że chętnie zabiłaby niedźwiedzia dla jego mięsa, a jego skórę założyłaby jako trofeum. Trudno brać jej słowa poważnie, ale patrząc na wpływ, jaki ma na Brytyjczyków, sprzeciw był jednak odrobinę zasadny.

TŁUSTEJ KUCHNI MÓWIMY "NIE"

Opinia publiczna, jak widać, zaczyna trochę rozsądniej patrzeć na poczynania Nigelli także po apelu organizacji The Fat Panel, która uznała jej posiłki za niezwykle kaloryczne i niezdrowe.

W efekcie sprzedaż książek Lawson spadła w ciągu ostatniego roku o 35 procent. W tej chwili przygotowuje kolejną książkę i robi research oraz kulinarne próby przed wydaniem nowego zbioru przepisów.